Tego jeszcze nie grano. Wójt Wiązowny, Janusz Budny, pozazdrościł frekwencji na spotkaniach wyborczych swoich przeciwników i też zrobił wiec. 4 kwietnia w szkole podstawowej w Wiązownie Janusz Budny i Mariola Kublik (kandydatka do rady gminy Wiązowna) zrobili spotkanie przedwyborcze.
„Spotkanie finałowe wójta Budnego i jego wesołej kampanii w postaci radnych.
Prawdziwy, rasowy happening – szkoda tylko, że gośćmi byli głównie pracownicy samorządowi, pracownicy innych instytucji gminnych oraz rodziny radnych”
– napisał nam mieszkaniec Wiązowny, który relacjonował wiec Budnego i Kublik.
„Spotkanie było prowadzone przez pracownice urzędu gminy, prym wiodła pani Anna Rosłaniec. Odgórnie ustalono zasady spotkania. Goście dostali dwie kartki do okazywania swoich emocji – niebieskie i pomarańczowe. Można było nimi radośnie machać lub wyrazić sprzeciw – jeśli dobrze zrozumiałem zasady ponieważ zgiełk i wrzawa były dość znaczne. Tylne rzędy raczej niemrawo korzystały ze swoich kartek… A niektórzy wręcz wyglądali jakby tam siedzieli za karę”
– opisuje nam mężczyzna, który prosi o anonimowość.
„Byłem dość znudzony przemowami początkowymi, ale ożywiło mnie, gdy do głosu został dopuszczony pewien pan, podczas zbierania od uczestników gazety „Głos Otwocka”, by ją wrzucić do śmietnika. Za każdą gazetę komitet wyborczy pana Budnego ma wpłacić 1 zł na bliżej nieokreślony cel charytatywny. Jakiejś ogromnej ilości nie zauważyłem, ale widac było, że „Głos Otwocka” zabolał władze”
– opowiada uczestnik spotkania.
„Człowiek który wstał chciał do kosza wyrzucić wydanie gminnej gazetki samorządowej pod tytułem „Powiązania” co spotkało się z wielkim sprzeciwem pani sekretarz, która twierdziła, że mnóstwo ludzi czeka na te gazetki głównie wychwalające poczynienia wójta i rady gminy”
– dodaje nasz informator.
„Spotkanie jak spotkanie – dużo lania wody, hymnów pochwalnych, klepania się po plecach, odpowiedzi na wybrane pytania raczej nie losowych osób”
– puentuje.
Panie Wójcie, zamiast obrażać się na „Głos Otwocka”, proszę się nie bać i odpisać w końcu na nasze pytania, które do Pana wysłaliśmy dawno temu. Nie gryziemy. Z chęcią się z Panem spotkamy.
Redakcja